Spółdzielcy z Hrubieszowa wprowadzili dość nietypowe rozwiązanie. Postanowiono połączyć wytwarzanie zielonej energii… z hodowlą owiec, które zostały “ zatrudnione do koszenia trawy”. – Dosyć szybko na naszych działkach pojawiły się chwasty, które mogły rozprzestrzeniać się na okoliczne pola – tłumaczy Łukasz Pałucki, wiceprezes trzech spółdzielni położonych w powiecie hrubieszowskim. Jak na ekologicznych biznesmenów przystało nie użyto toksycznych pestycydów i zdecydowano się na inne, o wiele bardziej „zielone” rozwiązania.
Rozmawiamy z Łukaszem Pałuckim, wiceprezesem trzech spółdzielni w powiecie Hrubieszowskim (południowo-wschodnia Polska). Spółdzielnie powstały w 2022 r. z inicjatywy Hrubieszowskiej Telewizji Kablowej.
Polska Zielona Sieć: Stawiacie turbinę wiatrową. Będzie to pierwsza taka inicjatywa wśród spółdzielców. Czy mógłby Pan czytelnikom powiedzieć co to za turbina i jak wpłynie na rozwój spółdzielni?
Łukasz Pałucki: Nasza turbina będzie miała moc 10 kilowatów i 15 metrów wysokości. Sprawdzimy jak ona wpłynie na bilans energetyczny. Powstaje w miejscowości Zaborce, gdzie stoją już duże turbiny wiatrowe. Ma to znaczenie, bo nie robiliśmy tzw. badań wietrzności, ale korzystamy z doświadczenia innych.
PZS: Wasze spółdzielnie energetyczne są znane z powodu… owiec. Może nam Pan powiedzieć jak doszło do tak niezwykłej współpracy.
ŁP: Owce to inicjatywa naszego największego spółdzielcy – Hrubieszowskiej Telewizji Kablowej, która zakupiła działki pod maszty radiowe. Ziemia hrubieszowska słynie jednak ze swojej żyzności i dosyć szybko na naszych działkach pojawiły się chwasty, które mogły rozprzestrzeniać się na okoliczne pola. HTK to firma przyjazna rolnikom dlatego musieliśmy zareagować. Kosimy działki, jednak wiąże się to z istotnymi kosztami. Postanowiliśmy też, że nie będziemy używać szkodliwych środków chemicznych przeciwko chwastom. Szukaliśmy lepszego rozwiązania, które będzie zarówno tanie, jak i ekologiczne. Chyba się udało.
PZS: Jaka jest Pana opinia ws. wspólnot energetycznych w miastach, które z powodzeniem na Zachodzie Europy. Czy w tym kierunku powinien iść rozwój spółdzielni energetycznych w Polsce?
ŁP: W Polsce zostało założonych kilkadziesiąt klastrów. Z czego tylko kilka realnie działa, reszta jest martwa. Tak już raczej zostanie, bo źle zdefiniowano klaster w ustawie o OZE. Jednak postulat, aby rozszerzyć definicję spółdzielni na gminy miejskie uważam, podobnie jak środowiska związane z KOWR, za szkodliwy. W efekcie takiej zmiany nie powstaną w miastach ani biogazownie ani farmy wiatrowe, a jedynie cofniemy niedawno wprowadzony net-biling i spowodujemy dalsze masowe instalowanie paneli fotowoltaicznych. To zapcha sieć energetyczną i doprowadzi w końcu do przymusowych wyłączeń instalacji domowych. Sytuacja się pogorszy, a nie polepszy. Jednak uważam, i tutaj różnię się od środowiska związanych z KOWR, że musi powstać nowa umowa społeczna między wsią a miastem. Jestem pewien, że nie będzie rozwoju OZE bez wsi, ale też nie będzie pieniędzy na ten rozwój jeśli tani prąd nie trafi także do miast. Największymi ofiarami kryzysu energetycznego są i będą spółdzielnie mieszkaniowe w miastach. Są one gotowe (zmuszone) na inwestowanie w OZE. Musi powstać mechanizm taniego transferu energii ze spółdzielni energetycznych do miast, wtedy liczba spółdzielni gwałtownie wzrośnie. Klastry nie są tutaj rozwiązaniem problemu, ale kolejną przeszkodą. Dam przykład mojego rodzinnego Włocławka, który składa się głównie ze spółdzielni mieszkaniowych. Miasto założyło klaster, który jest martwy. Miasto ani nie chce, ani nie potrafi go rozwijać, chociaż mieszkańcy cierpią z powodu wysokich cen energii. Nawet gdybym założył spółdzielnie energetyczne w gminach wokół Włocławka (gdzie zresztą już są różne źródła OZE) to nie mogę tego dostarczyć do miasta bez zgody klastra, a drugiego klastra zgodnie z prawem nie mogę tam założyć. To co samorząd „sprzedawał” jako rozwiązanie stało się przeszkodą.
PZS: Jaki był główny powód powołania spółdzielni energetycznej?
ŁP: Realizowaliśmy w powiecie hrubieszowskim Program Operacyjny Polska Cyfrowa. Cel projektu to zbudowanie sieci z szybkim internetem na terenach wiejskich. Już w 2018 roku przewidywaliśmy, że kryzys energetyczny wybuchnie, dlatego od początku kupowaliśmy działki (25 sztuk) gdzie miały stanąć min. instalacje fotowoltaiczne. Po wybuchu wojny w Ukrainie poszliśmy w kierunku spółdzielni energetycznych. Gdybyśmy tego nie zrobili to dzisiaj najtańszy internet na tym terenie kosztowałby 120 złotych miesięcznie a to oznaczałoby koniec tego projektu.
PZS: Wasze spółdzielnie energetyczne składają się głównie z firm. Czy planują Państwo dołączać zwykłych mieszkańców?
ŁP: Nie. Uczymy się nie tylko na własnych błędach. Większość z ponad 60 spółdzielni które zarejestrowały się KRS, ale nie udało im się tego zrobić w KOWR to takie, które zaczęły od osób fizycznych. Wewnętrzne spory sparaliżowały te organizacje. Najpierw samorząd i biznes a dopiero potem gospodarstwa domowe. Dopiero wtedy gdy będziemy gotowi i będziemy mogli ich obsłużyć co wiąże się z kosztami.
PZS: Jak Pan się zapatruje współpracy z innymi podmiotami prawnymi? Chodzi np. o spółdzielnie socjalne, których jest kilka na terenie Ziemi Hrubieszowskiej, które są zainteresowane dołączeniem się do spółdzielni energetycznej,
ŁP: Jesteśmy otwarci na współpracę z gminami i ich wszystkimi jednostkami podległymi. Niestety kilkuletnie zachęcanie naszych gmin nie zakończyło się sukcesem. Gminy nie chciały „eksperymentować” nawet wtedy gdy okazało się, że razem wydały 4 miliony złotych na inwestycje w panele fotowoltaiczne które nigdy (bez spółdzielni) się nie zwrócą. Wszystko dlatego, że zainstalowano je po marcu 2022 roku i wpadną w net biling.
PZS: Jakie technologie stosujecie w pozyskiwaniu energii? Do czego wykorzystywana jest wytwarzana energia?
ŁP: Podstawą są panele fotowoltaiczne, ale zaczęliśmy pierwsze działania w energii wiatrowej. Złożyliśmy też projekt na dofinansowanie biogazowni. Energia służy firmom które są członkami spółdzielni do bieżących działalności.
PZS: Jakie były (i są) największe bariery dla funkcjonowania wspólnoty?
Spróbuję wskazać “jądro ciemności”: chodzi o zwykłe łamanie prawa przez energetycznych operatorów OSD, którzy posuwają się do różnych działań, aby zatrzymać zmiany. Opóźniają podpisywanie umów ze wspólnotami energetycznymi, rozliczają spółdzielnie energetyczne niezgodnie z ustawą o OZE, a nawet posuwają się do gróźb, gdy te dzielą się wiedzą z innymi spółdzielniami.
PZS: Mimo wspomnianych przeszkód czy polecilibyście innym powoływanie wspólnot energetycznych?
ŁP: Nie ma tańszej energii niż ta wyprodukowana przez nas samych. Myślę, że są dwie windy, jedna jedzie w górę, gdzie ceny tylko będą rosły a druga jedzie w dół i to jest ta z odnawialnymi źródłami energii. Zachęcam żeby się przesiąść do tej tańszej. Problemy pokonamy, bo my Polacy i Polki nie lubimy jak nam ktoś siłą narzuca co i jak mamy robić. Nie musimy kupować brudnego i drogiego prądu. Możemy mieć tańszy i zielony. Dlaczego tym razem się uda? Bo nie ma już wyjścia. Wielkie monopole w energetyce zaprowadziły nas na skraj przepaści. Dzisiaj Polsce realnie grozi zapaść systemu energetycznego. Społeczności energetyczne to nie tylko tańsze, bardziej sprawiedliwe społecznie rozwiązanie ale także bardzo ważny element zapewnienia bezpieczeństwa państwa.