Polska do 2020 r. powinna produkować 15 proc. energii z odnawialnych źródeł energii. Powinna, jednak rządzący jak dotąd dosyć skutecznie hamowali rozwój OZE i co za tym idzie możliwość wypełnienia unijnych zobowiązań. Dodatkowym niebezpieczeństwem jest także brak energetycznej strategii kraju do 2030 r. Ministerstwo Energii do tej pory powtarzało, że do 2050 r. połowa energii będzie wciąż pochodziła z węgla, nie miało jednak pomysłu na to, z czego będzie druga połowa. Tymczasem unijne ambicje klimatyczne muszą i będą szybko rosnąć.
Na ostatniej prostej walki o samorządy minister Krzysztof Tchórzewski pojawił się w Ostrołęce wbić pierwszą łopatę na budowie Elektrowni Ostrołęka C. Nowy blok ma mieć 1000 MW i jest jedynym planowanym w Europie blokiem w schyłkowej technologii węglowej. Dziennik Gazeta Prawna od razu określił to wydarzenie mianem “wirtualnego”. Już do samego doprowadzenia budowy do końca inwestorom wciąż brakuje ponad 3 miliardów. Analitycy Fundacji Instrat przedstawili nieopłacalność tego projektu, który może przynieść co najmniej 2,34 mld zł straty już na starcie. Eksperci Instytutu Jagiellońskiego nie zostawili na inwestycji suchej nitki nazywając ją kuriozalnym przedsięwzięciem, na którym skorzysta Federacja Rosyjska, z której Polska eksportuje coraz więcej brakującego w Polsce węgla kamiennego.
Kłopotów Ostrołęki dopełniło w ubiegłym tygodniu podanie do sądu przez Fundację ClientEarth decyzji spółki Enea o budowie nowego bloku węglowego elektrowni w Ostrołęce. Powodem jest wysokie ryzyko finansowe inwestycji związane z polityką ochrony klimatu. Zdaniem akcjonariuszy, do których należy ClientEarth, nieuzasadnione jest obarczenie inwestorów ryzykiem finansowym w związku z rosnącymi cenami emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, rosnącą konkurencją ze strony taniejących technologii odnawialnych oraz planowanymi zmianami prawa unijnego w zakresie wspierania w ramach rynków mocy energetyki węglowej.
– Polski rząd i konkurencyjne dla Enei spółki wyraźnie odchodzą od inwestycji węglowych w stronę m.in. odnawialnych źródeł energii. Usilna próba budowy nowego bloku na węgiel, podkopuje szanse na rozwój czystej energetyki w Polsce, a do tego tworzy niedopuszczalne ryzyko finansowe dla akcjonariuszy – zauważa dr Marcin Stoczkiewicz, prezes Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Tymczasem minister energii nie ma problemu, aby z jednej strony stawiać na węgiel i forsować projekt budowy kolejnej elektrowni węglowej, a z drugiej domagać się od Komisji Europejskiej interwencji w sprawie drożejących praw do emisji CO2. Przed rokiem ceny uprawnień do emisji tony CO2 wynosiły 5 euro, a tej jesieni przekroczyły 20 euro za tonę i zdaniem ekspertów będą dalej rosły.
– Stabilne funkcjonowanie rynku ETS ma bardzo duże znaczenie dla polskiego sektora energetycznego, opartego w dużym stopniu na węglu. Według przepisów dyrektywy ETS sytuacja, w której w określonym czasie cena uprawnień do emisji CO2 wzrośnie odpowiednio mocno, upoważnia Komisję do interwencji. Moim zdaniem, takie warunki zostały już spełnione, oczekujemy od Komisji podjęcia zdecydowanych kroków – tłumaczył w połowie października minister Tchórzewski.
Rosnące opłaty za emisje CO2 to tylko jeden z problemów polskiej energetyki, drożeje też węgiel. Wyższe rachunki za prąd zapłacą przedsiębiorstwa, a wraz z nimi Polki i Polacy, bo podrożeje wiele produktów i usług oraz cała gospodarka, bo polskie firmy stracą konkurencyjność. Szykują się też podwyżki cen prądu dla odbiorców indywidualnych. Można tylko się domyślać, jak drastyczne będą, skoro minister Tchórzewski zapowiedział już specjalny program socjalny Energia plus, który będzie dopłacał do rachunków za prąd. To o tyle absurdalna sytuacja, że spodziewane podwyżki to skutek oparcia polskiej energetyki na węglu i zaniedbania rozwoju OZE.
A skala zaniedbań jest olbrzymia. W tym roku można było zauważyć wręcz ubytek w zielonych mocach. “Rzeczpospolita” podała, że po sześciu miesiącach tego roku mieliśmy mniej zainstalowanych mocy odnawialnych niż w marcu tego roku. Obecnie obowiązujący mechanizm aukcyjny (rząd podpisuje kontrakt z oferującym najniższe stawki za wytwarzany prąd) nie sprawdza się. Aukcje przeprowadzono pod koniec 2016 r. i w połowie 2017 r. Dane Urzędu Regulacji Energetyki są dość jasne: od tego czasu do nowego systemu przeszło jedynie 100 elektrowni o łącznej mocy ok. 31,8 MW i zbudowano tylko 27 nowych instalacji – łącznie 15,7 MW. Co bardziej niepokojące, nadal nie ma danych, ile zielonego prądu zakontraktuje minister energii w 2019 r. Cel OZE na 2020 r, jaki musi być osiągnięty w finalnym zużyciu to 15 proc.
– Dwuletni zastój na rynku odnawialnych źródeł wynikający z niesprzyjających regulacji podkopał zaufanie sektora do stabilności polskiego prawodawstwa. By sektor OZE mógł się dalej rozwijać, potrzebuje strategii, czyli wytyczenia szczegółowych celów rozwoju OZE do 2030 r. zgodnych z celem ochrony klimatu wyznaczonym w porozumieniu paryskim. Zgodnie z najnowszym raportem Międzynarodowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC), aby uniknąć katastrofy klimatycznej, powinniśmy ograniczyć zużycie węgla o dwie trzecie do 2030 r. – powiedział Marek Józefiak z Greenpeace Polska.
Za chaos w polskiej polityce energetycznej zapłacimy już teraz drastycznymi podwyżkami cen prądu, ale nie tylko. Polska przewodzi w tym roku obradom szczytu klimatycznego COP24 w Katowicach, ale z pewnością nie może się uważać za lidera ochrony klimatu. Polski rząd siada do stołu negocjacyjnego bez sensownej propozycji na opanowanie narastającego kryzysu klimatycznego.
oż